cynamonowe" Schulza albo dramaty Witkacego (Bunuel to w zasadzie to samo pokolenie). Dla jednych to będzie udziwnione wariactwo, nudne wałkowanie tego samego. Dla innych - inspirująca wizja świata, coś w rodzaju snu na jawie, który wzbogaca przeżywanie rzeczywistości o dodatkową warstwę.
Tak to już jest. Są ludzie, którzy czerpią przyjemność ze snów i są tacy, których sny najwyżej męczą albo w ogóle o nich nie pamiętają.