Już w pierwszej połowie filmu staje się jasne, że Julianne i Michael absolutnie na siebie zasługują. Oboje są niesympatyczni i absolutnie nie mają szacunku do Kim, która chociaż dość naiwna i niezbyt dorosła, jest zdecydowanie lepsza od tej dwójki i gotowa zrobić dla przyszłego męża co tylko może, żeby go uszczęśliwić. Postać, która ma stać na drodze miłości głównych bohaterów, jest tą najsympatyczniejszą.
Pisząc pierwszy komentarz, popełniłam błąd nie obejrzenia filmu do końca, a to dlatego, że w jego połowie irytował mnie do tego stopnia, że poczułam potrzebę wylania swojej frustracji. Stąd też błędne założenie, że postać Kim ma na celu bycie przeszkodą w drodze do miłości głównych bohaterów. Okazuje się, że nie do końca tak to wygląda, co jednak nie zmienia faktu, że główni bohaterowie są zupełnie niesympatyczni i denerwujący. Nie zmienia też mojej oceny filmu, bo nawet ta poprawka w moich oczach go nie ratuje.
Zgadzam się z tym. Film wyjątkowo nudny, a same postacie są na tyle irytujące, że trudno wytrzymać do końca. Liczyłem na to, że się chociaż trochę pośmieję, a zaśmiałem się może w środku filmu ze dwa razy i krótko. Ogólnie raczej przeciętny film obyczajowy niż komedia romantyczna, a niby na taką aspiruje. Trochę słabo.