Wszystko w tym filmie jest przesadzone - od animacji (te twarze!) po scenariusz. Nagromadzenie różnego rodzaju przypadków w tej pomysłowej skądinąd historii jest tak wielkie, że nawet Kieślowski wymięka ;-). Tak może być tylko w komedii, albo... w biblijnej przypowieści. Ten film ma coś z obu.
Mam te same odczucia wobec filmu. Do tego stopnia, że przesłania mi to piękno pod względem technicznym. Ale zaintrygowałeś mnie stwierdzeniem u Kieślowskiego. Gdzie u niego te zbiegi okoliczności? :)
Najwięcej w późniejszej twórczości : Weronika oraz Trzy kolory, ale również Dekalog czy... Przypadek.
Pytam bo Kieślowski to moim skromnym zdaniem największy polski reżyser dlatego poczułem się wywołany do tablicy :)
Dla mnie u niego te zbiegi okoliczności są wyważone, nienachalne. W przeciwieństwie do Tokyo Godfathers czy Życie Adaline które ostatnio golądałem. Tam to aż odczuwałem zażenowanie niektórymi rozwiązaniami scenariusza.
Myślę, że te zbiegi okoliczności są trochę usprawiedliwione czasem akcji - mamy święta Bożego Narodzenia, najlepszy czas, by się pogodzić, odbudować relacje i poukładać życie... oraz czas kiedy wszystko może się zdarzyć :)
Chodzi mi o to, że niesamowite zbiegi okoliczności są wpisane w tradycję filmów świątecznych. Jakoś tak do nich pasują.